Obserwatorzy

sobota, 30 sierpnia 2014

o minusach i trudnościach blogowania...

Po ostatnich wydarzeniach z 'aferą mydełkową' w końcu zebrałam się by napisać post dotyczący trudności/nieprzyjemności, z którymi musi zmierzyć się blogerka.


Tak w gruncie rzeczy, to każdy może założyć bloga, kto umie pisać, prawda? Szkopuł w tym, że nie każdy będzie chciał nas czytać. Mój blog skończył dopiero 2 lata, ale już jakieś wnioski mogę wyciągnąć. Piszę bez przerw i rozstań z moim 'dzieciątkiem'. Początki były trudne, przyznaję. Dlaczego? Bo nie ma instrukcji, która powiedziałaby nam jakie kroki należy podjąć, aby odnieść 'sukces'.

1. Zdobycie czytelników.
Jak zdobyć stałych obserwatorów/czytelników? Otóż... głównym zmysłem jakim 'manipuluje' blogerka, to zmysł wzroku. Nasze recenzje muszą być spójne i łatwe w czytaniu - nie możemy pisać 'jednym ciurkiem'. Podział na paragrafy i zaznaczenie słów kluczowych są mile widziane. Nasze fotografie muszą być wyraźne, nie zaciemnione ani rozjaśnione nadmiernie i odpowiednio duże. Warto włożyć dużo wysiłku w dobre zdjęcia, bo to one są głównym 'budulcem' naszej publiczności ;)

2. Dyscyplina.
Musimy pamiętać, że prowadzenie bloga wymaga od nas samodyscypliny i regularności. Posty powinny pojawiać się regularnie, a nie raz na miesiąc, po czym dodajemy 10 recenzji w tym samym dniu.

3. Czas.
Pamiętajmy, że jeśli my nie odwiedzamy i nie czytamy blogów innych, do nas także nikt nie zajrzy - musimy dać o sobie znać. Dziennie spędzam ok 45-60min. na czytaniu blogów.
Napisanie jednej recenzji zajmuje mi 45-90min. a wykonanie i obrobienie fotografii 30min. Do prowadzenia bloga potrzebny jest czas, najlepiej w nieograniczonej ilości ;)

4. Krytyka.
Niestety, ale jeśli prowadzisz bloga, musisz liczyć się z tym, że zawsze znajdzie się ktoś, komu się coś nie spodoba. Każdemu z nas ma prawo podobać się coś innego, a blogerka musi to uszanować.
Zawsze kiedy odwiedzam blogi i  nie podoba mi się np. spódnica w stylizacji, to piszę tylko i wyłącznie o tym co mi się spodobało - nigdy nie krytykuję cudzego gustu, bo są 'gusta i guściki' ;)

5. Niemiłe niespodzianki.
Pierwszą moją bardzo niemiłą i bolesną 'niespodzianką', był test kremu L'oreal --->Czytaj Tutaj<---. Wygrałam go na kanale YT, polskiej, znanej Vlogerki (nie będę zdradzać, aby nie zrobić jej antyreklamy). Krem był nowy i nieotwierany (pudełko zafoliowane). Takie rzeczy się zdarzają, a winnych brak - my blogerki musimy liczyć się z ryzykiem jakie podejmujemy testując produkty. Nie zawsze jest 'ładnie, pięknie i kolorowo' jakby się mogło wielu osobom wydawać. 
Drugą niemiłą niespodzianką była współpraca z Naturashop. Tym razem próbowano mnie zastraszyć, grożono mi sądem... W tym wypadku blogerka nie może dać sobą manipulować - tego typu sytuacje mogą nawet skończyć się znęcaniem psychicznym.


6. Błędy.
Jeśli wchodzę na bloga, a tam jest 'błąd na błędzie', to jest już więcej niż pewne, że tam nie wrócę. Dlaczego? Bo błędy zapadają nam w pamięć. Przyjmujemy je nawet podświadomie.
Nie rozumiem także blogerek, które maja nazwy blogów w języku angielskim i to z błędami. Wyobrażacie sobie mojego bloga pt. 'zareklamowane-pszereklamowane'? Odwiedzałybyście mój blog?
Oczywiście nikt nie jest idealny, wszyscy popełniamy błędy, ale jedno jest pewne: jeśli zakładamy bloga, to warto zajrzeć do słownika i sprawdzić jego nazwę ;)


Podsumowując, blogowanie to nie tylko produkty za free, to także mniej czasu dla siebie i rodziny, ryzyko uczulenia i podrażnienia skóry, krytyka, stres, groźby i insynuacje pod naszym adresem. Blogerki także padają ofiarami oszustwa, plagiatu itp. Co więcej, pisanie recenzji to czasochłonna i umysłowa praca ;)


Jakie są Wasze minusy blogowania? Może jest coś czego nie wymieniłam?

piątek, 29 sierpnia 2014

afery mydełkowej ciąg dalszy

Zanim pojawił się wczorajszy wpis, zagrożono mi odpowiedzialnością karną za ujawnienie tej sytuacji. Sami zobaczcie...
Oto mój ostatni e-mail do Pana z działu wysyłek:


W odpowiedzi zagrożono mi, że jeśli napiszę prawdę, dostanę wezwanie do sądu...


Nie przypominam sobie bym w cokolwiek z Panem grała. Grywam, owszem w gry planszowe z moim synem.
Groźby i szantaże zaczynające się od 'jeśli zobaczę...' są także karalne.

PO WCZORAJSZYM POŚCIE, OTRZYMAŁAM TĘ OTO WIADOMOŚĆ:



Dlaczego napisałam post wczorajszy i dlaczego pojawił się dzisiejszy?

BO NIE DAM SIĘ ZASTRASZYĆ!
NIE POZWOLĘ BY MNĄ MANIPULOWANO!

NIE BĘDZIE MI PAN MÓWIŁ CO MAM PISAĆ, JAK I GDZIE, A JUŻ TYM BARDZIEJ NIE BĘDĘ 'ZAMIATAĆ POD DYWAN' PANA BŁĘDÓW!

Na moim blogu nie zostało złamane prawo, nikogo nie obrażono, ba! nawet imion nie podano. Sądów boją się kryminaliści, a nie uczciwi obywatele i proszę mnie nie straszyć, bo ja się zwyczajnie nie boję!


BLOGERKI NIE SĄ GŁUPIMI GĄSKAMI, KTÓRYM BĘDZIE PAN STEROWAŁ!


Podsumowując ostatnią i przedostatnią wiadomość, blogerki, które wzięły udział w testach, muszą pisać prawdziwe opinie wedle Pana 'wysyłkowego', bo jak nie, to otrzymają pozwy sądowe. Wszystkie inne blogerki, które nie daj Boże napiszą coś nieprawdziwego wg. 'Pana wysyłkowego', także dostaną wezwanie do sądu. Jednym słowem do Testów Eco zostałyśmy wytypowane 'za karę' - bardzo ciekawe i nowatorskie podejście do tematu, ale ja niestety jestem zmuszona podziękować i zrezygnować z udziału w teście. Mydełko zostało spakowane (w kopertę bąbelkową ;) i czeka na wysyłkę.



Właścicielka i organizatorka testów, została przeze mnie poinformowana o tej nieprzyjemnej sytuacji, jednak się nie odezwała - może jest na urlopie, a może popiera postawę Pana z działu wysyłek, tego nie wiem. Jedno jest w tym wszystkim pewne: gdyby owy Pan obdarzył mnie odrobiną szacunku i zaufania, z pewnością całego zajścia by nie było, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi i różne dzieją się sytuacje, bardzo często, niezależne od nas. Jak sama nazwa 'WSPÓŁPRACA', wskazuje na wzajemny szacunek i zaufanie, a nie rzucanie podejrzeń i insynuacji, a już na pewno nie na grożeniu blogerce pt. '... jeśli zobaczę...'!


Jako ciekawostkę, dodam, że mydło, które otrzymałam w ramach testów, różni się od tego ze zdjęcia, na blogu organizującym testy:
Opis mydełka się zgadza, ale fotografia nie do końca... I to ma być uczciwość wobec klientki/blogerki? Wysyłanie produktu niezgodnego ze zdjęciem?


Jako uczciwa i rzetelna blogerka, odsyłam własność sklepu Natura Shop listem poleconym, ekonomicznym i dziękuję za 'współpracę'.



Rozdział II
WOLNOŚCI, PRAWA I OBOWIĄZKI CZŁOWIEKA I OBYWATELA

ZASADY OGÓLNE
Art. 54.

  1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
  2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.

czwartek, 28 sierpnia 2014

o tym jak zarzucono mi kradzież...

Dzisiejszy post zapewne wywoła lawinę komentarzy - możecie się ze mną nie zgodzić, macie takie prawo i wcale nie będę Was za to potępiać - KAŻDY MA PRAWO DO WYRAŻANIA WŁASNEGO ZDANIA.

Po prawej stronie mojego bloga znajduje się baner promujący EKO TESTY - stali bywalcy wiedzą, że uwielbiam wszystko co jest EKO, bo chcę dbać o środowisko i o naszą przyszłość.  

Zgłosiłam się do EKO TESTÓW  7go lipca, a rozdanie trwało do 27go lipca 2014. Ogłoszono wyniki 5go sierpnia - dostałam się - byłam bardzo zadowolona, bo od dawna chciałam wypróbować mydło Aleppo. Wysłałam swoje dane i dostałam wiadomość, że organizatorka czeka na wszystkie adresy, bo chce by testy zaczęły się jednocześnie. W poniedziałek (28go sierpnia) listonosz przyniósł mi list polecony, który otwieram, a tam NIE MA NIC- pusta koperta. W pierwszej chwili pomyślałam, że może ktoś zapomniał włożyć zawartości, więc otwieram skrzynkę mailową i piszę do firmy z koperty.


Koperta jak widać jest zwykła, bez zabezpieczeń - nawet taśmy na krańcach nie ma. Po krótkiej chwili zadzwoniła do mnie kobieta, organizatorka rozdania i właścicielka sklepu Naturashop z prośbą o zrobienie zdjęć na wadze, aby mogła złożyć reklamację na poczcie. Bez zastanowienia zgodziłam się - pomyślałam, że Poczta przywłaszczyła sobie zawartość, a ja dostałam jakąś fałszywą kopertę - jakkolwiek głupio to brzmi. Zrobiłam natychmiast zdjęcia i wysłałam. 
Po ok. 2-3h napisał do mnie Pan, który się nie przedstawił, ale od razu poinformował mnie, że to ja muszę iść na pocztę, bo to ja odebrałam uszkodzony list i zgłosić zaginięcie mydła. Na końcu wiadomości dowiedziałam się, że ten 'ktoś' jest z działu wysyłek Naturashop - lepiej późno niż wcale.
Na drugi dzień pojechałam na najbliższą pocztę po czym Pani skierowała mnie na pocztę główną, bo tam są wydawane listy polecone. W informacji Poczty głównej kobieta dała mi kartkę papieru i poprosiła o napisanie szczegółów reklamacji. Podczas składania (z załącznikiem w postaci koperty), kobieta uprzejmie poinformowała mnie, że owa koperta nie spełnia kryteriów wysyłki przedmiotów i służy tylko do przesyłania listów/pocztówek, a to, że pękła jest naturalną siłą rzeczy.


Jeszcze tego samego dnia napisałam wiadomość do Pana z działu wysyłek, że reklamację zgłosiłam. Odpowiedział rozkazująco: "Potrzebuję skan złożonej reklamacji również deklaracji zwrotu nam wszelkich ewentualnych wypłaconych przez Pocztę Polską środków finansowych". Dopiero po tym zostanie wysłane mi kolejne mydło. Tym razem na końcu e-maila otrzymałam pozdrowienia w 3 osobie l.poj.

Odpisałam, że prześlę skany jutro (bo był już wieczór) aby 'spełnić jego potrzeby'

Na trzeci dzień tego felernego zamieszania, ku mojemu zdziwieniu dostałam telefon z poczty głównej, z zapytaniem czy to ja zgubiłam mydło i czy anuluję reklamację. Pani poinformowała mnie iż mydełko wypadło z koperty podczas przepakowywania listów i nie wiedzieli z której. Oczywiście, bez zastanowienia zgodziłam się, mydełko dotarło do mnie dzisiaj rano wraz z dokumentami, które podpisałam na dowód anulowania reklamacji. Ucieszona telefonem z dobrymi wieściami, od razu napisałam wiadomość do właścicielki sklepu, aby nie wysyłała kolejnego mydełka, bo 'zguba się znalazła', a poza tym nie chciałabym narażać jej na dodatkowe koszty. Odpowiedź dostałam od Pana z działu wysyłek z zapytaniem jakim cudem mydło się znalazło i dlaczego śmiem pisać do właścicielki, a nie do niego w tej sprawie. Dodał także, że skanu reklamacji nie otrzymał, więc na pewno jej nie wniosłam, i że cała ta sprawa jest podejrzana.





Pan z działu wysyłek obwinił mnie za zgubienie mydła. Stwierdził, że skoro oczekuję mydła, a przychodzi do mnie pusta koperta, to nie powinnam jej odbierać. Hola hola! W trakcie miesięcznego 'wyczekiwania' na upragnione mydełko, chyba mogę spodziewać się listu? Mogę? A może powinnam zapytać Pana z działu wysyłek Naturashop czy mogę odebrać list?

Pomimo iż nie musiałam jechać i składać tej reklamacji, bo nikt mi za paliwo nie zwróci (nie wspominając o czasie), to jednak chciałam pomóc właścicielce sklepu, która poniosła stratę. Dodam także, że aktualnie mam zapalenie zatok i nie powinnam wychodzić z domu, ale Pan od wysyłek napisał "jak najszybciej", więc tak też zrobiłam. W odzewie otrzymałam wiadomość od Pana 'wysyłkowego', że złożyłam reklamację, bo wiem, że to ja popełniłam błąd odebrania uszkodzonego listu.


 
Moje rady:

Drodzy Państwo... 
1. Proszę o wysyłanie produktów odpowiednio zabezpieczonych, bo odbiorca nie może odpowiadać za niedostarczoną do niego przesyłkę.
2. Blogerka to też człowiek. Jej także należy się szacunek, apeluję o kulturalne wyrażanie się. Większość blogerek to są kobiety po studiach. Wykształcone, pracujące i kulturalne osoby dlatego też szanujmy siebie nawzajem i słowem i czynem.
3. Blogerka nie jest oszustką, wyłudzaczką ani żebraczką. Blogujemy, bo lubimy - tylko niewielki procent z nas 'żyje z blogowania'. Dlatego proszę o 'nie odbieranie nam przyjemności' z tego co robimy.
4. Jeśli Państwo nie szanujecie blogerek/blogsfery i z góry zakładacie, że jesteśmy oszustkami/kłamczuchami itp. to proszę nie organizować testów blogerskich.
5. Szanujmy swój czas. Większość blogerek to matki, żony i kobiety pracujące - nasze grafiki są naprawdę napięte. Nie można oczekiwać od blogerki wysyłania czegokolwiek natychmiastowo, bo nie zawsze ma ona taką możliwość.



środa, 27 sierpnia 2014

Naturalnym kosmetykom mówię TAK!

W dzisiejszym poście chciałabym Was zapoznać z trzema wartymi uwagi kosmetykami do pielęgnacji skóry twarzy. Co je charakteryzuje i łączy jednocześnie? O tym dowiecie się za chwilę...


Trzy powyższe kosmetyki łączą te same atuty... NATURALNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ I NAWILŻENIE. Co Wy na to?
Znacie Madarę? Aktualnie możecie zakupić kosmetyki Madara w promocji - 20%!



 MÁDARA Regenerujący krem na noc
Bogaty w antyoksydanty krem nawilżający z nadbałtyckimi ekstraktami z chmielu, kiełków jęczmienia i pomidora. Działa w czasie nocy stymulując odnowę komórkową i spłycając zmarszczki. Naprawia uszkodzenia skóry. Wspiera funkcje naprawcze skóry w czasie snu.Obudź się z nawilżoną, wypoczętą i pełną blasku skórą.

*produkt wegański
*bez orzechów
*nie testowany na zwierzętach
*naturalny i organiczny certyfikowany przez ECOCERT

Aktywne składniki: awokoado, róża, kakao, olej słonecznikowy, kiełki jęczmienia, algi, chmiel, rokitnik, pomidor, babka, nagietek, rumianek


Skład: Aqua, Alcohol, Simmondsia Chinensis, Persea Gratissima, Rosa Damascena, Glycerin, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Caprylic/Capric Triglyceride,Theobroma Cacao, Helianthus Annuus (Oil), Cetearyl Alcohol, Hordeum Vulgare, Algae, Humulus Lupulus, Hippophae Rhamnoides, Lycopersicum Esculentum, Plantago Major, Calendula Officinalis, Chamomilla Recutita, Stearic Acid, Palmitic Acid, Sodium Hyaluronate, Tocopherol, Ascorbyl, Palmitate, Xantan Gum, Sodium phytate, Lactic Acid, Aroma, Citronellol, Geraniol, Linalool

  
Pojemność: 50 ml


Cena: 124,90 PLN


DO KUPIENIA TUTAJ --->http://www.matique.pl<--- 


MOJA OPINIA:
Po przeczytaniu słowa od producenta, myślałam, że to będzie ciężki, stymulujący i głęboko nawilżający krem. Obawiałam się go, a jak się okazało krem na noc jest lekki jak łza, wchłania się natychmiastowo, pozostawiając wspaniałe uczucie delikatnego nawilżenia i orzeźwienia - moja twarz była niesamowicie gładka. Bez zatkanych porów i uczucia ciężkości - wspaniały krem. Idealnie zbilansowany, aby dbać o naszą skórę nawet wtedy, kiedy śpimy. Dodatkowym atutem jest Eco Certyfikat i nie jest testowany na zwierzątkach! Skład zrobił na mnie wrażenie, krem ma w sobie aktywne składniki, które uwielbiam: róża, algi i rumianek... Dodam także, że krem jest bardzo wydajny i ładnie pachnie. Polecam!





MÁDARA Lekki Krem głęboko nawilżający do cery normalnej i mieszanej

Intensywne nawilżanie przez 24 godziny dzięki odżywczym ekstraktom z babki lekarskiej i rokitnika. Intensywnie i przez cały dzień zwiększa poziom nawilżenia. Przywraca równowagę przetłuszczającym się i suchym partiom twarzy. Skóra staje sie elastyczniejsza i jędrniejsza.

*produkt wegański
*bez orzechów
*nie testowany na zwierzętach
*naturalny i organiczny certyfikowany przez ECOCERT

Składniki aktywne: róża, olej słonecznikowy, czerwona koniczyna, maliny, kwiat lipy, awokoado, bylica

Czerwona koniczyna
Fitoestrogeny zawarte w czerwonej koniczynie stymulują syntezę kolagenu celem tworzenia zdrowszych i silniejszych tkanek skóry. Zawiera polisacharydy, które działają nawilżająco.

Maliny
Naturalnie bogate w składniki takie jak witamina B i C. Delikatnie zwężają pory, regulują wydzielanie sebum

100% kobiet stwierdziło, że po użyciu produktu, poczuły natychmiastowy komfort skóry
89% kobiet doświadczyło natychmiastowego zwiększenia nawilżenia, które trwało przez cały dzień
93% kobiet zauważyło poprawę elastyczności i jędrności skóry w przeciągu 4 tygodni
86% kobiet miało  lepiej nawilżona i elastyczną skórę po 4 tygodniach stosowania
*dermatologicznie testowane na grupie 30 kobiet

Pojemność: 50ml
  
Skład: Aqua, Alcohol, Helianthus Annuus (Oil), Rosa Damascena, Dicaprylyl Carbonate, Glycerin, Polyglyceryl-3, Methylglucose Distearate, Simmondsia Chinensis, Plantago Major, Persea Gratissima, Theobroma Cacao, Cetearyl Alcohol, Avena Sativa, Rosa Canina, Hippophae Rhamnoides, Algae, Lecitin, Titanium Dioxide (CI 77891), Stearic Acid, Mica (CI 77019), Betain(-e), Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Xantan Gum, Sodium Hyaluronate, Aroma, Citral, Limonene, Linalool, Sodium phytate, Palmitic Acid

 Cena: 118,90 PLN


DO KUPIENIA TUTAJ --->http://www.matique.pl<---



MOJA OPINIA:
Krem głęboko nawilżający od Madera, polecany jest dla skóry normalnej lub mieszanej. Ja mam skórę mieszaną i u mnie świetnie się sprawdza. Nie zatyka porów, a skóra jest głęboko nawilżona i elastyczna, jędrna i miękka - bardzo przyjemna w dotyku. Krem idealnie sprawdził się na dzień. Wieje już chłodniejszy wiatr i moja skóra potrzebuje lepszego nawilżenia niż latem. Głęboko nawilżający i chroniący krem od Madera, uważam za strzał w dziesiątkę w okresie jesienno-zimowym. Na pewno spełni wasze oczekiwania. Duży plus za Eco Certyfikat i za nie testowanie na zwierzętach - są to bardzo istotne informacje. Skład i lista składników aktywnych są równie imponujące. Wart polecenia i wypróbowania :)




MÁDARA Time Miracle Zaawansowane serum przeciwzmarszczkowe


Perfekcja natury w każdej kropli, o działaniu potwierdzonym klinicznie. Koncentrat soku z brzozy oraz naprawiającego komórki, roślinnego kompleksu G7 dla intensywnej pielęgnacji przeciwzmarszczkowej. Aktywuje cykl odnowy komórkowej aby w widoczny sposób poprawić gładkość skóry i zredukować widoczność bruzd i zmarszczek. Modeluje owal twarzy. Esencjonalny zastrzyk nawilżenia i witalności dla skóry.

91% kobiet miało zwiększoną syntezę kolagenu w powłoce skóry właściwej po 4 tygodniach** 
86% potwierdziło natychmiastowy efekt liftingujący,
100% potwierdziło, że ich skóra wygląda młodziej, jaśniej i promiennie po 4 tygodniach


*raporty konsumentów, 30 kobiet                                                                                              **dermatologicznie testowane, (spektofotometryczna analiza wewnątrzskórna) 30 kobiet

Składniki aktywne: kiełki jęczmienia, rokitnik, czerwona koniczyna, ekstrakt z chmielu, ekstrakt ze skrzypu, jagody

Time Miracle to ekskluzywna linia przeciwzmarszczkowa MADARA.  Skład bazuje na 7 najsilniejszych nadbałtyckich roślinach, a działanie przeciwzmarszczkowe i wygładzające zmarszczki zostało dowiedzione naukowo. UNIKALNA FORMUŁA BEZ WODY KTÓRĄ ZASTĄPIŁ SOK Z BRZOZY ORAZ Z ORGANICZNYM NAPRAWCZYM KOMPLEKSEM GALIUM7 pomaga odnowić komórki skóry i aktywuje proteiny młodości pobudzając witalność i młodość skóry.

Skład: Betula alba (birch) juice, Simmondsia Chinensis, Dicaprylyl Carbonate, Squalane, Glycerin, Betain(-e,) Sodium PCA, Hordeum Vulgare, Hippophae Rhamnoides, Trifolium Pratense, Vaccinium Myrtillus, Galium Verum, Alchemilla vulgaris (Lady’s mantle) extract, Cetearyl Glucoside, Cetearyl Alcohol, Dipalmitoyl, Hydroxyproline, Benzyl Alcohol, Aroma, Chitin, Beta-glucan, Aqua, Xantan Gum, Tocopherol, Limonene, Titanium Dioxide (CI 77891), Ascorbyl Palmitate, Sodium Hyaluronate, Equisetum Arvense, Potassium Sorbate, Lactic Acid, Mica (CI 77019), Linalool, Sodium phytate, Eugenol, Citral

Pojemność: 30ml


Cena:  174,90 PLN


DO KUPIENIA TUTAJ --->http://www.matique.pl<---


MOJA OPINIA:

Producent obiecuje wiele jeśli chodzi o Serum Time Miracle, no i rzeczywiście wiele z tych obietnic spełnia - oczywiście wszystkich u mnie spełnić nie może, ponieważ mam delikatne oznaki starzenia, gdybym była bardziej 'pomarszczona', to może i efekt byłby lepszy ;) Jakie są moje spostrzeżenia? Otóż serum wygładza i nawilża skórę, spłyca powierzchowne zmarszczki i napina naskórek - uczucie napięcia znika po dłuższej chwili, ale pozostawia naszą skórę witalną i pełną blasku - to ciekawy i prawie, że natychmiastowy efekt. Skóra wokół oczu jest jakby 'młodsza' - wydaje się, że nasze oczy są większe, albo 'bardziej otwarte'. Skład jest długi, a serum bardzo odżywcze - zaintrygowała mnie czerwona koniczyna, nie spotkałam się z nią jeszcze w kosmetykach. Pomimo iż cena nie należy do przystępnych, to z przyjemnością wrócę do tego kosmetyku za kilka lat ;)



Znacie kosmetyki Madara? Cenicie sobie naturalność i ECO certyfikaty?

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nowy Dove

Ostatnio skusiłam się na kupno nowego antyperspirantu Dove. Jakie są moje wrażenia? Przekonajcie się same ;)


Antyperspirant Dove Original w aerozolu gwarantuje ochronę przed potem przez 48 godzin. Ponadto, dzięki zawartości ¼ kremu nawilżającego oraz olejku słonecznikowego, regeneruje podrażnioną po goleniu skórę pod pachami. Składniki nawilżające pomagają odbudować warstwę lipidową, barierę ochronną naskórka zniszczoną podczas golenia.

Gramatura: 250ml
 

Cena: 14,99zł 


MOJA OPINIA:
Stali bywalcy mojego bloga wiedzą jak wielką jestem fanką Rexony, więc co mnie podkusiło by kupić Dove? Otóż uwielbiam oryginalny zapach Dove - jest on niesamowity i to właśnie był argument, dla którego kupiłam antyperspirant. Niestety potrzebuję dobrej ochrony, ponieważ borykam się z problemem nadmiernej potliwości właśnie pod pachami. Dotychczas tylko Rexona dawała mi komfort świeżości przez 10-12h. Antyperspirant Dove także sobie poradził - sprawdził się na prawdę dobrze, a do tego uraczył mnie swoim pięknym zapachem. Delikatny - używałam go nawet tuż po goleniu. Z talkiem (tylko takie u mnie się sprawdzają), skuteczny i bezalkoholowy - nie przesuszył, nie uczulił i nie zaszkodził mojej skórze. Dodatkowym atutem jest witamina E. Ogólnie rzecz ujmując: byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jego skutecznością i delikatnością za razem. Na pewno kupię go ponownie.

A Wy znacie nowe linie Dove?

sobota, 23 sierpnia 2014

koszula z wąsami

Dzisiaj przybywam do Was z kolejną stylizacją Juniora - przypomnę, że on ubiera się sam, nie narzucam mu niczego. On wybiera, ja kupuję :)


Koszula River Island
100% bawełna

Spodnie H&M
100% bawełna

Buty Reserved


Mój syn uwielbia wygodę, ale także kolorowe ubrania. W koszuli urzekły go wąsy, które nazwał 'rogami' :) Wszelakie koszule lubi nosić 'na zewnątrz'. Spodnie zainteresowały go swoim kolorem - chłopięcym, a adidasy są bardzo miękkie i wygodne. Zwięźle i na temat ;)


A Wy co myślicie o koszuli 'z rogami' ?