Jak co miesiąc, przybywam do Was z postem zakupowym. W styczniu starałam się zaoszczędzić jak najwięcej i nie kupować niczego 'na zapas'. W lutym natomiast nie mogłam oprzeć się kuszącym wyprzedażom. I choć mieliśmy nieprzewidziane wydatki związane z samochodem, postanowiłam kupić kilka rzeczy...
Takim oto sposobem w lutym wydałam 563zł na kilka drobnych przyjemności. Ktoś mógłby zapytać dlaczego kupuję Juniorowi zimową kurtkę gdy nadchodzi wiosna - otóż... zawsze kupuję rzeczy o rozmiar większe na kolejny sezon. Dzięki temu jestem w stanie zaoszczędzić nawet do 70%. Tą samą kurtkę w październiku znajdę w ofercie Smyka i to w pełnej cenie. Jeśli więc chcemy zaoszczędzić warto kupować 'na przyszłość' - szczególnie w kwestii dzieci kiedy to musimy garderobę wymieniać co sezon, bo nasze pociechy rosną 'jak na drożdżach'.
A Wy kupujecie z wyprzedaży 'na zaś'? Czy może kupujecie wtedy kiedy jest potrzeba?