Obserwatorzy

sobota, 30 września 2017

planując 2018...

Myśląc o przyszłości, warto zaplanować sobie z wyprzedzeniem to co chcemy zrobić, czego chcemy dokonać. Nie koniecznie muszą to być dalekosiężne plany, ale na przyszły rok możemy postawić sobie cele, które chcemy zrealizować. Z pewnością przydadzą nam się do tego tzw. PLANNERY. Z tych dostępnych na rynku, mnie zaintrygowały dwa egzemplarze: Beata Pawlikowska Kalendarz do nauki języka angielskiego i Planner 365 dni z Chodakowską. Przekonajmy się wiec co je wyróżnia i czy warto je zakupić.


 

Kalendarz do nauki języka angielskiego Ewy Pawlikowskiej jest bardzo kolorowy, ma 'zachęcającą' okładkę i wykonany jest w poręcznym formacie A5. 1/3 kalendarza to miejsce na notatki – to bardzo ważny element dla osób lubiących zapisywanie wielu rzeczy. Pamiętam ten okres kiedy planowaliśmy ślub – wiele rzeczy zapisywałam w swoim kalendarzu i brakowało mi miejsca właśnie na notatki. Do dnia dzisiejszego mam ten kalendarz i mogę zobaczyć chociażby ile wydałam pieniędzy na strojenie sali czy prezenty dla rodziców. Zapisywałam wszystkie wydatki związane ze ślubem by mieć klarowny i wiarygodny wgląd w koszty jakie ponieśliśmy. To samo zrobiłam będąc w ciąży – prywatne wizyty, badania i wyprawka dla dziecka pochłaniają nie małe kwoty, ale zapisując wszystko wiemy dokładnie ile to kosztuje. W Kalendarzu Pawlikowskiej z pewnością nie zabraknie nam miejsca na notatki, a co więcej znajdziemy w nim ciekawe frazy, zdania i nawet przysłowia przetłumaczone na język angielski. Są również ćwiczenia wspomagające naukę języka angielskiego, są to zadania w postaci: przetłumacz zdania na język angielski. Poziom zawartych ćwiczeń jest podstawowy, więc nawet prawdziwy laik w dziedzinie nauki tego języka, nie powinien mieć problemów z ich zrobieniem.

Planner Chodakowskiej jest w formacie małego A5 – w sam raz do torebki. Okładka jest miękka, w stonowanej kolorystyce i chwytliwym tytułem: Be Smar,t Be Fit, Be Sexy – czyli bądź  mądra, wysportowana i seksowna. Kalendarz posiada motywacyjne zdania, przepisy na zdrowe dania oraz ciekawostki promujące zdrowy tryb życia. Kalendarz wykonany jest przez kobietę dla kobiet i to się czuje patrząc już na samą okładkę. Docenią ten kalendarz kobiety zaczynające swoją 'przemianę' na zdrowy tryb życia oraz te, chcące kontynuować swoje nastawienie PRO ZDROWIE.
Podsumowując, oba kalendarze są warte uwagi. Kwestia tylko naszych preferencji, bo oba są solidnie wykonane i w podobnej cenie. Moim zdaniem, obie Panie promujące swoje kalendarze mają wiele do zaoferowania. Sama osobiście lubię tego typu kalendarze i kupuję, więc Wam również polecam! Zacznijmy rok trzymając się mocno naszych postanowień, celów i wspomagajmy się myślą o efekcie końcowym, bo jak to mówi przysłowie... cel uświęca środki :)

sobota, 23 września 2017

Miami Beach

Oglądając amerykańskie filmy, których akcja ma miejsce w Miami na Florydzie, zawsze przykuwają moją uwagę te rozebrane, zgrabne i opalone kobiety... I takie właśnie było moje pierwsze skojarzenie spotykając się z nazwą Miami Beach. Myślę, że nie bez powodu producent kosmetyków Lily Lolo tak właśnie nazwał swój fenomenalny, prasowany bronzer do policzków, o którym dzisiaj będzie mowa...



Miami Beach

Miami Beach to jasny, półmatowy odcień o średniej pigmentacji.
Prasowane bronzery od Lily Lolo idealnie sprawdzą się, gdy będziesz chciała nadać swojej cerze tego niezwykłego blasku, który skóra zyskuje wraz z nadejściem cieplejszych dni. Ich delikatna formuła i możliwość budowania intensywności koloru pozwolą Ci przepięknie podkreślić swoją opaleniznę.

  • długotrwały efekt
  • dzięki zawartości olejku arganowego, działanie przeciwstarzeniowe
  • olejek jojoba zapewnia nawilżenie
  • naturalne antyoksydanty oraz ochrona przeciwbakteryjna
  • nie zawiera talku ani sztucznych substancji zapachowych
  • odpowiedni dla wegan
  • idealny do podręcznej kosmetyczki
  • 9 g

CENA: 90,90zł

DO KUPIENIA TUTAJ ->http://www.costasy.pl<-




KTO POWINIEN STOSOWAĆ LILY LOLO
Moje czytelniczki wiedzą jak bardzo cenię sobie mineralne kosmetyki i jak wielką jestem ich fanką. I choć aplikacja minerałów nie należy do najłatwiejszych, uwierzcie mi na słowo, że warto nabrać wprawy. W zamian za to, otrzymamy fenomenalny efekt makijażu bez obciążania naszej cery. Mało tego, kosmetyki mineralne dbają i pielęgnują naszą skórę w przeciwieństwie do drogeryjnych. Naturalny i nienachalny makijaż jest w zasięgu naszej ręki i to właśnie dzięki Lily Lolo! Szczególnie polecam tę markę alergiczkom, wegankom i osobom z problemami skórnymi. Stosując tą markę, mamy pewność, że nie pogorszy stanu naszej skóry, nie zaszkodzi i nie zapcha naszych porów.


CZEGO MOŻEMY SIĘ SPODZIEWAĆ
Nie każda z nas chce czy potrafi stosować bronzer. Jeśli należysz do tego grona, koniecznie musisz to zmienić. Ten mały i niepozorny kosmetyk, potrafi wiele zmienić w naszym wyglądzie. Prasowany bronzer Miami Beach odLily Lolo ma 'uniwersalny' kolor – będzie pasował do każdej z nas, co więcej idealnie sprawdzi się u osób, które są początkujące w kwestii konturowania twarzy. Nie mniej jednak, bardziej wprawione osoby w kwestii strobbingu, również docenią jakość tego kosmetyku.
Bronzer doda nam uroku, opalenizny, odmłodzi nas 'jak za dotknięciem magicznej różdżki'. Jego kolor możemy budować, nakładając kolejną warstwę. Jego konsystencja jest optymalnie wyważona i dzięki temu zachowuje on swoją 'przyczepność'. Biorąc pod uwagę, że jest to kosmetyk mineralny i naturalny, śmiało mogę stwierdzić, że jest trwały i wydajny, nie ściera się i pozostaje na policzkach bez poprawek 8h. Przy codziennym stosowaniu, wystarczy nam na cały jego okres przydatności. Biorąc pod lupę wizualne atrybuty bronzera, z pewnością dużym plusem jest lusterko i eleganckie opakowanie, bardzo charakterystyczne dla kosmetyków marki Lily Lolo. Jednym słowem: polecam! Wypróbuj i przekonaj się sama!

poniedziałek, 11 września 2017

LIPCOWO-SIERPNIOWE nowości

Dzisiaj przybywam do Was z cyklicznym postem zakupowym. Co nowego kupiłam w lipcu i w sierpniu? Miesiąc lipiec był bogaty w wyprzedaże i udało mi się kupić kilka ciekawych rzeczy w okazyjnych cenach. Zobaczmy więc co to było...

STREFA DZIECKA


Jeśli chodzi o dziecięce zakupy, bez wątpienia wraz z rosnącym brzdącem, rosną jego potrzeby. Dominik ma już 7 miesiecy, a więc pojawiła się potrzeba zakupu fotelika do karmienia. Wybrałam Bright Starts, Ingenuity i uważam, że był to bardzo dobry wybór. W H&M udało mi się kupić 2 pary body za 20zł. Natomiast jeśli chodzi o pajace z 5-10-15 to rozczarował mnie fakt iż ich pajacyki od rozmiaru 74 + nie posiadają stópek. U nas tego typu garderoba nie zdaje egzaminu. Sporo rzeczy kupiłam także w Tesco - mają ciekawe i niedrogie pozycje, na które warto zwrócić uwagę. Smyk również musiałam odwiedzić, niestety tylko internetowo dostałam to czego szukałam, stacjonarnie nie było szans.


 STREFA KOBIET



Moje zakupy w tego rocznych wyprzedażach były dosyć skromne. Kupowałam tylko to, co było niezbędne. Jeśli chodzi o buty, to są bardzo potrzebne - muszą być wygodne przede wszystkim. Jako posiadaczka szerokiej stopy, mam z tym problem. Na szczęście udało mi się znaleźć w CCC sandałki, no i niezawodny CLARKS również uraczył mnie swoim komfortem. Lubię skórzane, markowe buty, które służą mi dwa razy dłużej niż ze znanych sieciówek.


 STREFA MĘŻCZYZN


 Minimalistyczne potrzeby mojego męża zaskakują mnie za każdym razem. Co ciekawe, mój mąż ma jedną półkę w naszej szafce i zawsze ma w co się ubrać - cóż za paradoks :)


A jak u Was wyglądały zakupy? Na co najwięcej wydałyście pieniędzy w ostatnim czasie?