Właśnie wkroczyłam w 11 tydzień ciąży. Moja fasolka ma już 10 tygodni. To jest moja 4 ciąża, a czeka mnie drugi w życiu poród. I choć jeszcze daleka przede mną droga, to mam nadzieję, że Bóg pobłogosławi mnie i pozwoli dotrwać do tej chwili, która jest przecież jedną z najpiękniejszych w życiu.
Dzisiaj chciałabym opisać Wam moje dziesięcio-tygodniowe odczucia i oczekiwania ;)
PRACA
Od babć, ciotek, sąsiadek itd. zawsze słyszałam, że ciąża to nie choroba. One pracowały do samego porodu, a nawet prosto z pracy jechały na porodówkę i rodziły zdrowe, silne dzieci. Myślałam sobie... wow ja też tak zrobię! Mam pracę, którą bardzo lubię, dlaczego miałabym z niej rezygnować?
Los jednak spłatał mi figla... Kiedy już myśleliśmy, że najgorsze jest za nami, bo zażegnaliśmy 'godzinę zero' (czas naszych poronień) pojawiła się niemiła niespodzianka. W poniedziałkowy poranek, wstałam jak zawsze o godz. 5.10 do pracy, poszłam do toalety i zobaczyłam mnóstwo krwi. W głowie miałam jedną myśl, tę najgorszą... zachowując zimną krew, spakowałam się do szpitala, napisałam smsa do mojego kierownika i pojechałam na SOR. Przyjęto mnie bez kolejki, zbadano i usłyszałam wtedy magiczne słowa: PŁÓD ŻYJE. Popłakałam się ze szczęścia. Jednak diagnoza była jednoznaczna: ciążą wysokiego ryzyka. 4 dni leżenia w szpitalu, a potem już reżim domowy... Takim oto sposobem znalazłam się w 'złotej, domowej klatce'. Oczywiście najważniejsze jest dziecko i jeśli tak trzeba, to nie ma innego wyjścia. No cóż... pomyślałam sobie...' chciałam, ale plany chyba są po to by się psuły..'
MDŁOŚCI
Przez ostatnie 3 tygodnie nawiedzają mnie paskudne mdłości, rano, wieczorem, w ciągu dnia... ciągle! Czasami wymiotuję, co przynosi ulgę na kilka godzin, ale zdarza się to raz na 2-3 dni. Nie mogę znieść żadnego zapachu, a na widok mięsa wszystko stoi mi w gardle. Tylko co zrobić kiedy mąż jest w pracy, a Junior jest głodny i chce coś zjeść? Oczywiście mam ochotę wysłać go do sąsiadki, ale nie mogę ;) więc wstaję, nakładam maskę, którą kupiliśmy Juniorowi do nurkowania i wkraczam na teren kuchni. Otwieram okno na oścież i 'pichcę'. Najczęściej są to proste i szybkie potrawy. Obiady na szczęście gotuje mój mąż, bo nie zniosłabym żadnych zapachów ani widoków. Tak na prawdę, to nawet programów kulinarnych nie mogę oglądać, a jak na FB wrzucane są fotki mięsnych posiłków, to szybko je przewijam. Na mdłości polecany jest IMBIR, tylko co zrobić jeśli na samą myśl o nim mam 'ciągotki'?
ZAPACHY
Perfumy wszelkiego rodzaju z wiadomych przyczyn odpadają już na wstępie. Jedyne co toleruję to antyperspiranty i to w niewielkich ilościach, a najlepiej już troszkę 'wywietrzone'. Najprościej chyba byłoby mi wymienić co wg. mnie 'nie śmierdzi'. Wszystko ma duszący zapach i przyprawia mnie o mdłości. Ostatnio kąpałam Juniora, umyłam mu głowę jego żelem dla dzieci, po czym osuszyłam ręce i poszłam do swojej 'złotej klatki'. Leżałam i zastanawiałam się CO TAK ŚMIERDZI? Nie uwierzycie... to były moje dłonie po umyciu żelem dla dzieci Palmolive. Pamiętam ten zapach jeszcze sprzed ciąży, był na prawdę ładny i delikatny.
Wyobrażacie sobie dzień bez mycia zębów? Ja przez ostatnie 1,5 tygodnia myję zęby tylko wieczorem i to tuż przed snem, bo mam tak silną awersję na pastę do zębów, że nawet wolę o tym nie myśleć. Za to już myślę o mojej próchnicy, która na pewno nie pozwoli o sobie zapomnieć...
SAMOPOCZUCIE
Kiedyś czytałam wywiad z Kim Kardashian, która twierdziła, że ciąża to najgorsze doświadczenie w jej życiu. Nie rozumiałam tego, dziwiło mnie to i trochę nawet oburzało, bo jak okres dawania nowego życia może być uznawany jako najgorszy? Moja ciąża z Juniorem przebiegała książkowo, zero mdłości, kilka razy wymioty i to byłoby na tyle. Zero dokuczliwych dolegliwości. Tym razem jest inaczej i wiecie co... coraz mniej dziwią mnie słowa Kim Kardashian :) Jeszcze kolejne 10 tygodni i będę je cytowała :D
Szalejące hormony dają się we znaki nie tylko dla mnie. Mój mąż skazany jest na ciągłe słuchanie narzekań, ale znosi to wspaniale. Spełnia każdą moją zachciankę... ostatnio ok godz. 19.00 nagle zachciało mi się pizzy, ale musiała być z wybranej pizzerii i tylko margaritta. Biedak poleciał 'na złamanie karku', zamówił i przyniósł gorącą, pyszną pizzę, której pożarłam aż połowę po czym nakrzyczałam na niego, że nie powinien był jej kupować, bo teraz mam okropne mdłości :)
OCZEKIWANIA
Żadna z nas nie zakłada i nawet się nie spodziewa, że jej ciąża będzie przebiegała z komplikacjami. Wyobrażamy siebie z pełnym brzuszkiem, uśmiechnięte, objadające się do woli słodyczami i szczęśliwe, bo przecież ciąża to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu kobiety... Tylko rzeczywistość nas w większości przygniata. Wraz z brzuszkiem pojawiają się pełne boczki i rozstępy, a na twarzy częściej gości kwaśna mina, która mówi 'zaraz się porzygam' niżeli uśmiech. Objadamy się słodyczami, owszem, a potem oglądamy w lustrze i zastanawiamy gdzie i kiedy to zrzucimy. Kwestia szczęśliwego oczekiwania coraz częściej stoi pod znakiem zapytania i lęku.
Pocieszę Was pisząc, że nie każda kobieta jest rozczarowana rzeczywistością tego fantastycznego okresu. Są kobiety, które czują się fenomenalnie, tak jak ja w pierwszej ciąży i nie pozostaje nam nic innego jak wierzyć, że będziemy tymi 'wybranymi'. Moje pierwsze 10tygodni aktualnej ciąży niestety dyskwalifikuje mnie, ale Wy jeszcze macie szansę ;)
Życzę Wam wszystkiego co najlepsze! :*
OdpowiedzUsuńi ja:)
Usuńsuper to wszystko rozpisałaś :) Można bardziej zrozumieć jak się czujesz :)
OdpowiedzUsuńCiąża jest piękna, ale też ma swoje minusy ;). Dużo zdrówka Wam życzę :*
OdpowiedzUsuńSuper to wszystko opisałaś , pomimo tego że nie zamierzam mieć na razie dzieci lubię oglądać filmiki na yt lub czytać posty o ciąży. Życzę wam wszystkiego najlepszego .
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńJa tak wspominam swoje pierwsze 11 tygodni ciąży. Potem te nieprzyjemności minęły. Teraz jestem w 17 tygodniu i cieszę się każdym dniem. Na początku byłam jednak mocno rozczarowana przez bardzo złe samopoczucie.
OdpowiedzUsuńCoś o tym wiem :P
UsuńKochana ja pierwsze dziecko urodziłam wczesnie 35 tydzień. Dwa tyg inkubator. Druga ciąża wysokiego zagrożenia, leżenie w domu, założenie krążka, ale na szczęście urodziłam w 38 tygodniu zdrowego synka.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, a będzie dobrze.
Przede mną jeszcze tylko pół roku leżakowania :D no ale żyję nadzieją, że się opłaci pocierpieć by mieć zdrowe dzieciątko.
UsuńZobaczysz będzie dobrze. Zajmij się blogowaniem, codziennie jeden wpis, czytaj książki. Ja tak sobie radziłam.
UsuńTrzymam kciuki za zdrowie i oby skutki ciąży były lżejsze :)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-oczarowana.pl
Początek aż mnie przeraził, ale na szczęście ciąg dalszy już uspokoił. Życzę dużo zdrowia, wytrwałości i jak najmniej mdłości :) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńŻyczę ci wytrwałości. Dużo odpoczywaj! :) :*
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl - nowy post :)
Zdrówka.
OdpowiedzUsuńJa miałam mdłości tylko na samym początku ciąży i to tylko rano. Najgorzej działała pasta do zębów jak mówisz ale nie wyobrażam sobie żeby z tego powodu nie myć zębów...
Zapachy zaczęły drażnić pod koniec ciąży dopiero.
Co do słodyczy nie było zlituj sie. Brałam wtedy owoce. Nie chce wiedzieć jakbym wyglądała gdybym całą ciąże się opychała nie wiadomo czym :)
Ciąża to faktycznie nie choroba, ale jednak stan wyjątkowy. Niech pracują te co mogą. Dziecko jest najważniejsze. Wszystkiego dobrego życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa :)
UsuńDołączam się do życzeń, wszystkiego co najlepsze! :-)
UsuńZdrowia życzę i oby szybko przeszło to co dokucza ;)
OdpowiedzUsuńNa kiedy masz termin jeśli wolno zapytać ?
Dziękuję :)
UsuńTermin mam na 3go lutego 2017 :)
Wszystkiego dobrego! :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla całej waszej Rodzinki :)
OdpowiedzUsuńcieszę się kochana, że pomimo paskudnego samopoczucia, z dzidzią wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńrośnijcie zdrowo:)
OdpowiedzUsuńmyślę że samopoczucie w ciąży to bardzo indywidualna kwestia:) teraz ważne byście byli mocni i zdrowi :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko jest dobrze. :-)
OdpowiedzUsuńMoja mama wszystkie trzy ciąże miała zagrożone i cała nasza trójka żyje i ma się dobrze, więc i Ty dasz radę :)
OdpowiedzUsuńA co do mięsa... Mama opowiadała mi, że jak zobaczyła mięso w trakcie ciąży, gdy nosiła mojego brata pod sercem to od razu szła wymiotować. Zadziwiające, że mój brat przez kilka pierwszych lat swojego życia w ogóle nie chciał jeść mięsa :D
Powodzenia :*
Życze zdrówka Tobie i maleństwu. Oby dalej ciąża przebiegała spokojniej :)
OdpowiedzUsuńMoże to tylko początek ciąży taki ciężki. Poprzednio było dobrze, to teraz też się unormuje :)
OdpowiedzUsuńbedzie dobrze:*
OdpowiedzUsuńja na razie tego unikam ;D
OdpowiedzUsuń'Tego' znaczy ciąży?
UsuńOpisałaś to cudownie, chociaż nigdy nie byłam w ciąży to czytając czułam wszystko co opisałaś. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - żadna nie zakłada w ciąży komplikacji. Mi też ciąża kojarzy się z czymś pięknym. A ile nieraz jest problemów i ile trzeba ponieść wyrzeczeń...
OdpowiedzUsuńKochana - zdrówka dla Ciebie i dla maleństwa. Szczęśliwego rozwiązania!
Trzymam kciuki żeby wszystko było jak najlepiej! Pięknie mówisz o ciąży!:) Buziaki dla Ciebie i dzidziusia! :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, tak wiele przeszłaś...i zachowałaś zimną krew wobec realnego zagrożenia. Ja bym już wyła w takiej sytuacji. Na mdłości możesz spróbować z migdałami. Przegryzać. Ja miałam mdłości całą ciążę a dużo podróżowałam więc wymęczyłam się strasznie. Do dziś nie mogę używać perfum bo mnie mdli od intensywnych zapachów. Jedynie antyperspirant i to tak jak piszesz, lekko wywietrzony.
OdpowiedzUsuńAha, ja też wszędzie słyszę, że ciąża to nie choroba, etc sama tak kiedyś uważałam ale jednak każdy organizm jest inny i lepiej dmuchać na zimne. Wszystkiego dobrego Ci życzę:)
Ja sie staram o drugiego dzidziusia ale już nie taka młoda jestem więc nie wiem czy się uda.
Jeszcze migdałów nie próbowałam, ale na pewno skorzystam z tej rady :)
UsuńP.S. Życzę owocnych starań ;)