Przez ostatnie miesiące intensywnie pracuję. Dziennie 10-11h. Nie da się ukryć, że jest mi ciężko pogodzić obowiązki z wypoczynkiem. Nie mam czasu na przyjemności i porządny odpoczynek. Nie mniej jednak 'zapracowanie' nie dało rady ukoić mojego bólu, który towarzyszy mi od grudnia 2013 roku. Choć nie ukrywam, że w tym pierwszym i najcięższym okresie, praca pozwoliła mi zająć moje myśli i oderwać się od tych najczarniejszych.
Wszyscy Ci, którzy czytają mojego bloga od 2014 roku (albo i dłużej), zapewne pamiętają jak w jednej chwili zawalił nam się świat z powodu straty naszego nienarodzonego dziecka. Najpierw była nieziemska euforia z powodu ciąży (post tutaj -> mąż poinformował mnie o ciąży) a potem wielki żal (post tutaj -> strata dziecka).
Od tamtego czasu minęło już 16 miesięcy...
Nie zaszłam w kolejną ciążę.
Na dobrze znaną i często słyszaną frazę "czas leczy rany" mówię NIE - nie leczy. Żaden czas nie jest w stanie wyleczyć ran, które pozostawia po sobie strata dziecka. Bez względu na to czy Twoje nienarodzone dziecko miało 2 miesiące, czy 8, czas nie przyniesie Ci ulgi. A już tym bardziej nie wyleczy Cię ze straty narodzonego dziecka. Nie zabliźni Twoich ran...
Temat poronień jest tematem tabu. Ludzie boją się go podejmować, by nie 'rozdrapywać' ran - nie wiedzą tylko, że one się nigdy nie zagoiły. Co więcej, nie wiedzą jak się zachować w sytuacji kiedy maja do czynienia z kobietą, która poroniła. Nie wiedzą co powiedzieć i czy w ogóle o tym wspominać. W moim odczuciu słowa otuchy, zrozumienia lub współczucia są jak najbardziej potrzebne. Nie milczmy, nie ignorujmy tak strasznego zdarzenia. Okażmy nasze wsparcie, bo kobiety jak mężczyźni po takim zdarzeniu szczególnie go potrzebują.
Jak czuję się po 16 miesiącach?
Uciekam w pracę i żyję nadzieją na kolejną ciążę. Nie będę też kłamać, pisząc że uwielbiam ciężarne i fascynuję się ich brzuszkami, bo prawda jest taka, że nie mogę znieść towarzystwa kobiet ciężarnych. Nie mogę znieść ich widoku... Są dla mnie jak noże wbijane prosto w serce... Zadaję sobie wtedy pytanie: dlaczego moje dziecko zostało mi odebrane?
Jeśli jesteś po poronieniu i trafiłaś na mój blog w poszukiwaniu pocieszenia, obawiam się, że tu go nie znajdziesz. Nie napiszę, że "będzie lepiej". Nic nie ukoi Twojego bólu oprócz kolejnej ciąży... Pamiętam piękne zdanie, które przeczytałam na jednym z blogów i dźwięczy ono w moich uszach do dziś...
"Nienarodzone dzieci nie umierają, one tylko zmieniają datę swoich narodzin.."
"Nienarodzone dzieci nie umierają, one tylko zmieniają datę swoich narodzin.."
Jeśli natomiast nie doświadczyłaś utraty dziecka, jesteś szczęściarą i życzę Ci by nigdy Cię to nie dotknęło. Doceń to, że Bóg nie obarczył Cię tym ciężarem i możesz cieszyć się swoim dzieckiem lub nawet dziećmi.
Dziecko to najcenniejszy dar od Boga...
Dziecko to najcenniejszy dar od Boga...
Bardzo Ci współczuję.To prawda-czas nie leczy ran tylko pozwala przyzwyczaić się z nimi żyć.
OdpowiedzUsuńI tak masz duże szczęście!
OdpowiedzUsuńMasz pięknego syna i to dla niego musisz być silna. Są kobiety które poroniły nie raz i nigdy nie doczekały swojego szczęścia...
Życzę Wam żeby szybko zaowocowało znowu w Tobie nowe Życie!!! :)
Tak Syluś - masz rację. Już raz zostałam tą szczęściarą :)
Usuńtrzymam kciuki by dzieciątko o które tak się staracie przybyło do Was i wtedy tamta rana się zabliźni na pewno... choć trochę
OdpowiedzUsuńDziękuję Kathy ;)
UsuńSkarbeńko, bądź dobrej myśli. Mimo tego co napisałaś wierzę, że życie wewnętrzne Ci się poukłada. Nie bój się korzystać ze wsparcia specjalistów. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam 2 znajome, które poroniły kilka razy. W końcu udało się i urodziły dziecko. Rozmawiałam kiedyś z nimi. Tego się nie zapomina. Tkwi gdzieś głęboko i dręczy. Szuka się wytłumaczenia, dlaczego? Niestety tego nie wiemy. Trzeba tylko wierzyć, mieć nadzieję, że w końcu doczekamy się maleństwa.
OdpowiedzUsuńSama, jako młoda mężatka, przez kilka lat nie mogłam zajść w ciążę.Przyglądałam się kobietom w ciąży i zazdrościłam. Pojechaliśmy z mężem do Częstochowy. Właściwie przez przypadek , zabrałam się z nim, żeby pozwiedzać.
Przed obrazem modliliśmy się o dziecko. Płakałam. Obiecałam, że , jeśli będę je miała , przywiozę je tutaj przed obraz i podziękujemy. Na drugi rok urodziłam syna, po niecałych 2 latach córkę. Gdy dzieci miały ok 4 i 2 lat, ruszyłam znowu z mężem ciężarówką do Częstochowy. Zabraliśmy dzieci. Było nam ciasno, na postojach pieluchy córci suszyły się na lusterkach. Ciężko też było ze spaniem. Dziwiłam się też , że dzieci były grzeczne, wytrzymały trudy podróży. Przez całe miasto szły za rączkę, pod górę i nie marudziły. W końcu mogłam podziękować.
Myślę, że poronienie jest jeszcze trudniejsze. Ja tylko nie mogłam zajść w ciążę.W tym drugim przypadku, dziecko już jest. Cieszysz się, że będzie maleństwo a potem się je traci. To boli. To tak jakby wyrwać kawałek swojego własnego serca. Tej pustki po stracie dziecka nie da się zapełnić. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.
Dlaczego spotyka to jednych , a drugim znowu Pan Bóg daje za dużo.
Może wszystko ma swoje wytłumaczenie ale ja go nie znam.
Mam cichą nadzieję, że doczekasz się jeszcze dzieci. Tego Ci z całego serca życzę. Nie potrafię pomóc inaczej, jak tylko modlitwą. Paula, mocno wierzę, że się uda.
Kobiet w ciąży nie omijaj, wbrew wszystkiemu ciesz się, że będą mieć dziecko. Ale to też dopiero po latach do mnie doszło. Swiadomość miłości do ludzi, cieszenia się z ich radości, to też jest dar. Wiem, że teraz jest trudno, też to przechodziłam, ale każde dobre uczucie , wraca do nas odbijając się jak w lustrze. Nie wiemy kiedy ale może nam pomóc.
Trzymaj się Paula, i trzymam za Ciebie kciuki. W końcu nie wiadomo czy nie czeka Cię jeszcze wielkie szczęście. Może jest gdzieś za rogiem. A pamięć utraconego dziecka pielęgnuj, tak jakby było z Tobą tylko w innym miejscu.
Nie wiem czy się nie wymądrzam , po prostu ja bym tak zrobiła, żeby tak mocno nie bolało
Czas nie leczy ran, nie pozwala zapomnieć. Ale dopóki się z tym nie pogodzisz będzie bolało. Też przeżyłam kilka lat temu poronienie, ale teraz już tylko wspominam moje nienarodzone maleństwo, po prostu nie myślę, że go nie ma jest cały czas ze mną w moich myślach i sercu
OdpowiedzUsuńWiele lat starałam się o dziecko oczywiście bezskutecznie. Nagle gdy odpuściłam stał się cud. Dla mnie był to po prostu cud! Nie mogłam uwierzyć, że się udało. W 12 tygodniu dowiedziałam się, że od 9 tyg noszę w sobie obumarły płód. Nie jestem w stanie opisać jak bardzo cierpiałam. Doktorowa, która mi o tym powiedziała była zimna i pozbawiona jakich kolwiek uczuć. Gdy było już po wszystkim czułam podobnie. Nie mogłam patrzeć na kobiety w ciąży, słuchać o tym, oglądać porody, noworodki etc. Tkwiłam w tych negatywnych myślach i odczuciach odrazy. W pewnym momencie zrozumiałam, że takim zachowaniem odpycham możliwość ponownego zajścia w ciążę. Zrozumiałam, że muszę zacząć się otwierać na te sprawy bo inaczej swoją negatywną energią odtrącę kolejną szansę na dziecko. Zaszła we mnie wielka zmiana. Z przyjemnością i miłością oglądałam wszystko co związane z ciążą. Przyglądałam się maluszkom w wózkach. Kierowałam świadomie miłość i radość wobec takich widoków...Znów odpuściłam. I wtedy stał się kolejny cud. Tym razem całą ciążę się bałam. Każda wizyta to był strach czy nie usłyszę, że serduszko nie bije. Oj wiele przeszłam. Ale dopełniło się. Urodziłam córeczkę w wieku 36 lat w co do dziś nie mogę uwierzyć.
OdpowiedzUsuńTakże z całego serca Cię wspieram i radzę nie pielęgnować negatywnych uczuć. Przytoczyłaś wspaniałe pokrzepiające zdanie i tego się trzymaj.
Kurcze ja miałam cała ciążę zagrożoną. Musiałam leżeć i w każdej chwili mogłam urodzić wcześniaka od 17 tygodnia. Ciągły strach i stres, ale musisz się trzymać dzielnie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest mi bardzo przykro. Sama mam trzylatka i myślimy nad kolejnym dzieckiem, ale nawet mogę sobie wyobrazić jakie to uczucie straci dziecko. Trzymaj się i bądź dobrej myśli, jak tylko to możliwe.
OdpowiedzUsuńNie straciłam swojego dziecka, moja córka zaraz będzie miała 3 lata i jak pomyślę, że mogłabym ją stracić......... straszne.
OdpowiedzUsuńAle mój świat też się posypał.... straciłam męża, przez jego głupotę, przez zdradę. Straciłam męża, nowo wybudowany, wymarzony dom, ale mam moją córkę, moją siłę, dzięki której i dla której żyję.
Mam nadzieję, że szybko zajdziesz w ciążę i urodzisz dzidziusia, życzę Ci tego z całego serca!!!!
Kochana, choć to okrutne, to bardzo prawdziwe: męża możesz wymienić, dziecko do końca Twojego życia będzie Twoje :)
UsuńKiedyś wujek powiedział mi takie zdanie: "Paulina pamiętaj, że z dniem w którym Twój mąż będzie dla Ciebie wszystkim, Ty staniesz się dla niego niczym". Mężczyzna nigdy nie powinien czuć 100% miłości kobiety. Zawsze powinna towarzyszyć mu szczypta niepewności, która będzie podsycać jego uczucia.
I choć to bardzo błahe co napiszę, to także bardzo prawdziwe: to nie on jest Ci pisany, tylko ktoś inny, lepszy, z kim będziesz szczerze szczęśliwa - zapamiętaj moje słowa, a kiedyś wspomnisz mój wpis :P
Przeczytałam Twoje poprzednie posty i jest mi strasznie przykro :( Ja nie mam jeszcze o dzieci i jeszcze ich nie planuję, ale boję się tego wszystkiego :(( Bardzo Ci współczuję, ale ważne, że masz już synka i takiego fajnego męża, bądź dzielna :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyrazy współczucia. Obyś nigdy nie musiała doświadczyć takiej traumy - tego Ci życzę :)
UsuńCzas nie leczy ran... pomaga jedynie trochę im przyschnąć.
OdpowiedzUsuńkochana nie podawaj się <3 jesteśmy z Tobą ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przykra sytuacja. Nie życzę jej nikomu. Nawet nie wyobrażam sobie jak człowiek musi się czuć..
OdpowiedzUsuńMam znajomą która kilka razy starała się o dziecko z mężem. Za każdym razem traciła dzieci na początku ciąży. Pózniej znowu zaszła i była taka szczęśliwa bo wszystko przebiegało zgodnie z planem. Dumnie nosiła swój wielki brzuszek. Dziecko się urodziło z wadą serca. Żyło tydzień i umarło... W końcu się poddali i adoptowali dwoje dzieci.
OdpowiedzUsuńJa nie planuje jeszcze dzieci. Póki co ich nie chce mimo ze mam ustabilizowane życie i mieszkanie kupiliśmy w czwartek. Wiec teoretycznie to czas na zakładanie rodziny ale ja zwyczajnie nie czuje instynktu macierzyńskiego. Moze ze mną coś nie tak? ...
Mimo wszystko kieruje się zasada w życiu ze nic nie dzieje sie w naszym życiu bez przyczyny. Moze tak Twoje życie jest zaplanowane aby strata dziecka Cię w jakiś sposób umocniła. Cieżko coś napisac bo jak sama wiesz nic nie pomaga nawet praca. Musisz iść na przód i myślec o tym co będzie a nie o tym co było. Daj odejść temu dzidziusiowi a jego miejsce zastąpi kiedyś nowe. Nie zajdziesz w ciąże jeśli bedziesz w wiecznym smutku i stresie.
Jestem z Tobą!
Bardzo przykre :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
też jestem zdania, że czas NIE leczy ran, nie ważne czy to ból, coś się straciło, odeszło itp. NIE leczy :(
OdpowiedzUsuńtule :* trzymaj się ciepło :)
Każda strata jest bolesna, ale strata własnego dziecka chyba największą stratą jest... I to nieważne czy miało kilka lat czy zmarło podczas ciąży, jednak matka się do swojego dziecka przywiązuje, kocha je i na pewno nie chce jego śmierci...
OdpowiedzUsuńNie byłam nigdy na Twoim miejscu. Więc tylko mogę się domyślać, co czujesz... Życzę Ci upragnionej ciąży i niezadręczania się. Niektóre rzeczy dzieją się niezależnie od nas i niestety nie możemy o tym decydować. :(
Szczerze współczuję.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję, to na pewno straszne przeżycie, ale trzeba wierzyć i mieć nadzieję, że jeszcze zostaniecie rodzicami, z całego serca tego Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńKochana, ja wiem, że w końcu będziesz szczęśliwa.. :* My staraliśmy się o dziecko 3 lata i wiem jak boli wówczas widok ciężarnych kobiet i małych dzieci. Tego się nie da opisać. Nie przeżyłam straty dziecka. Przeżyłam tylko wiadomości, które oznajmiały mi, że dzieci mieć nie będę lub że szanse są bardzo nikłe. To nie jest taka sama sytuacja, ale bolało podobnie. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!
OdpowiedzUsuńwiem, co czujesz i najlepszym lekarstwem jest kolejna ciąża, ale niestety strach, obawy czy ponownie mogę poronić pozostanie na zawsze :/
OdpowiedzUsuńPiękne zdanie..."Nienarodzone dzieci nie umierają, one tylko zmieniają datę swoich narodzin.." <3
Za miesiąc świętowalibyśmy pierwsze urodziny naszego dziecka. Niestety los chciał inaczej. Kilka miesięcy po moim poronieniu moje dwie kuzynki urodziły zdrowe dzieci.... Niby się cieszyłam, ale w głębi serca wyłam z bólu.... Po konsultacjach z lekarzem dowiedziałam się kiedy mogę starać się o kolejne dziecko. Poroniłam w październiku a w lutym byłam w kolejnej ciąży. Dziś mój Synek ma prawie 5 miesięcy. O pierwszym Dziecku pamiętam jednak cały czas i nigdy nie zapomnę.
OdpowiedzUsuńciężko cokolwiek napisać po takich słowach. powodzenia!
OdpowiedzUsuńNa pewno strata nienarodzonego dziecka jest bardzo trudna. Nie byłam jeszcze w ciąży, ale na pewno przeżywałabym stratę dziecka tak jak Ty.
OdpowiedzUsuńKochana, nie umiem napisać nic innego jak tylko, że wierzę, trzymam kciuki i z całego serca liczę, że Bóg nie będzie Wam kazał długo czekać na drugie szczęście :*
OdpowiedzUsuń