Dla niewtajemniczonych przypomnę iż zainsynuowano mi kradzież, post tutaj ---> o tym jak zarzucono mi kradzież. Następnie grożono mi sprawą karną za napisanie prawdy dotyczącej owej współpracy ---> afery ciąg dalszy.
W dniu 29 sierpnia 2014 złożyłam na poczcie prośbę, oto i owy dokument:
Po czym 13go września otrzymałam odpowiedź:
Pan z działu wysyłek sklepu Naturashop.pl zainsynuował mi, że nie wniosłam reklamacji oraz, że przywłaszczyłam sobie mydełko. Otóż... z powyższego listu wynika czarno na białym iż reklamacja została wniesiona, a koperta, w której znajdowało się mydełko, nie była właściwa.
Od ostatniego maila z groźbą założenia mi sprawy karnej, nikt nie odezwał się do mnie ani telefonicznie, ani drogą elektroniczną. Sklep wykazał się pełnym brakiem profesjonalizmu i szacunku dla klienta. Zrobił sobie antyreklamę na własne życzenie. Myślę, że Pan wysyłkowy 'się zagalopował' ze swoimi groźbami. Pozwanie do sądu każdej blogerki, która napisze niepochlebną opinię na temat jego produktu/sklepu kosztowałoby majątek - pozwanie tylko mnie również, ponieważ mam niezbite dowody na to, że jestem niewinna niczemu. Naraziłby tylko sklep na straty - poza tym jego zuchwałość już doprowadziła do strat. Sklep Naturashop.pl posiada asortyment jak wiele innych sklepów - nie mają niepowtarzalnych kosmetyków, a moje posty dotyczące afery mydełkowej cieszą się OGROMNYM POWODZENIEM i czytane są co dziennie. Wiem także, że Pan wysyłkowy śledzi mój blog, podnosząc mi statystyki za co wypada mi tylko podziękować :)
Blogerki mają niepowtarzalną moc - piszą. W wypadku, kiedy blogerka pisze niepochlebną, aczkolwiek prawdziwą opinię, sklep może zacząć liczyć straty. Nie mam na myśli subiektywnych opinii produktów, tylko obsługę klienta, która powinna być na najwyższym poziomie choćby z uwagi na ogromną konkurencję. Gdybym miała pod sobą pracownika takiego jak Pan Wysyłkowy, zostałby zwolniony z jednym dniem, ale na szczęście jego szefową nie jestem.
Całej sprawy by oczywiście nie było gdyby Pan wysyłkowy nie traktował mnie, blogerki jak złodziejki/oszustki. Do Pana wiadomości: jestem pedagogiem i osobą publiczną dbającą o jak najlepszą opinię.W moim profilu zawarta jest ta informacja, więc jeśli z góry zakłada Pan, że pedagog jest złodziejem/złodziejką, to współczuję Pana dzieciom, pewnie okradane są co dnia...?
Moje rady:
NIE DAJMY SIĘ ZASTRASZYĆ, nikt nie ma prawa nam grozić! Oczywiście blogerki nie mogą pisać nieprawdy, ale jeśli piszemy negatywną opinię na temat produktu, zaznaczmy, że opinia jest subiektywna - bo jest w rzeczywistości. To, że dla mnie produkt nie przypadł do gustu, nie znaczy, że innym również nie przypadnie.
NIE OBRAŻAJMY NIKOGO. Pamiętajmy, że nasze opinie są publiczne i nie mogą nikomu ubliżać. Szanujmy siebie i innych, a także firmy, z którymi współpracujemy. Negatywne emocje nie mogą mieć ujścia na blogu.
STARAJMY SIĘ BYĆ OBIEKTYWNE W NASZYCH 'OSĄDACH'. Jeśli dany produkt nie spełnił naszych oczekiwań, poprośmy mamę/siostrę o wypróbowanie go, 'a nóż' spełni ich oczekiwania i umieścimy ich opinię na blogu. Pamiętajmy, że 'w naszych rękach znajduje się narzędzie,' które może wpłynąć na decyzje innych.
NIE ZNIECHĘCAJMY SIĘ. To, że trafił się komuś taki Pan wysyłkowy nie znaczy, że wszyscy z obsługi klienta tacy są. Na podstawie moich niewielkich doświadczeń wyznam, że jest to moja pierwsza 'niekulturalna' współpraca na 150 poprzednich, z czego 145 było na prawdę fenomenalnych. Nie poddawajmy się tak łatwo ;)
Oby wszystko się szybko i pomyślnie rozwiązało ;)
OdpowiedzUsuńmasz nerwy ze stali :D
OdpowiedzUsuńa panu "wysyłkowemu" gratulujemy profesjonalizmu ;)
Dziękuję Moniko :) Współpracując z młodzieżą cierpliwość i opanowanie muszą być Twoimi atutami ;)
Usuńoby nigdy Ci jej nie zabrakło :) w sumie sobie też tego życzę ;)
UsuńJestem zaskoczona brakiem reakcji ze strony właścicieli sklepu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że cała sprawa już się dla Ciebie zakończyła.
Może spekulacje Pepy się potwierdzają, że Pan wysyłkowy jest mężem Pani właścicielki... ;)
UsuńTrzymam kciuku żeby to sprawa już zakończyła się definitywnie, ja w sklepie tym zakupów nie zrobię na pewno.
OdpowiedzUsuńGratuluję odwagi! Wykazałaś się naprawdę zimną krwią, kiedy nie dałaś się zastraszyć!
Co za bezczelność, tego bym się nie spodziewała.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wpisy od deski do deski i jestem zażenowana poziomem chamstwa, jaki zaprezentował Pan Wysyłkowy. Wysłali najtańszą wersję mydła w dodatku niezgodną z opisem, pewnie kosztowało ich góra z 5 zł i myśleli, że zrobią sobie wielką reklamę małym kosztem. Z tego skąpstwa nawet na kopertę było ich żal. Pewnie pan nieźle się wkurzył, że wycofałaś reklamację, bo tak dostałby zwrot tych 5 zł za wysyłkę. Wstyd!!! Będę omijała ten sklep szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńSama już odchodzę od współpracy barterowej, bo zwyczajnie nie mam na to ochoty przez wzgląd na to, co się dzieje. Są firmy, które wysyłają wielkie paki produktów i nie wysuwają żadnych żądań, bo najwięcej żądają ci, którzy wysyłają byle co warte niewiele i oczekują za to kokosów. Wtedy już są terminy testowania, widziałam nawet, że jedna firma wysyłająca mini olejki do testów sama dawała tekst blogerkom do opublikowania :/. Pamiętam też aferę z JM SPA&Wellness gdy wysyłali przeterminowane kosmetyki. Tragedia co się dzieje i ja w tym nie chcę uczestniczyć, wolę sobie spokojnie pisać bloga jak chcę i publikować kiedy chcę.
Pepo masz rację - firmie ewidentnie brak profesjonalizmu. Nie wspomnę o skąpstwie, bo tutaj także masz rację.
UsuńKochana, Ciebie odsyłam do mojej ostatniej 'rady': nie zniechęcaj się i walcz ;)
Powiem Ci, że na prawdę podziwiam, że zachowałaś zimną krew i nie dałaś się zastraszyć. O takich sprawach musi być głośno! Myślę, że gdyby trafiło na jakąś mało odporną psychicznie dziewczynę, która chodzi jeszcze do szkoły i tak pan straszyłby ją sprawą sądową w Słupsku, to taka bidulka nie spałaby ze stresu po nocach i nabawiłaby się jeszcze nerwicy przez to. Ludzie są czasami okropni. Pewnie w tego typu sklepach pracownicy to rodzina (wiadomo, jak najmniejsze koszty) i możliwe nawet, że zastraszał Cię mąż tej kobiety. Ludzie myślą, że jak założyli sklep internetowy, to już "wielkie biznesmeny" :D :D i mogą się zwracać do innych jak do śmieci. Ewidentnie widać, że komuś to słoma z butów wystaje :D Straszne buractwo.
UsuńPepo czytasz w moich myślach :D
UsuńŚwięta racja Pepo! Lepiej po prostu z nikim nie współpracować i być sobie samemu sterem, żeglarzem i okrętem :-)
UsuńJa już się przekonałam, że czasami nie warto po prostu. Ja podobnie jak Paulina testowałam kiedyś mydełko, ale to było marsylskie ze sklepu Grandi. Nie było żadnych idiotycznych terminów recenzji itp., a jednej dziewczynie nie wysłali, bo mail się zapodział i... w ramach rekompensaty że potrwało to tydzień dłużej wysłali jej dwa mydełka. Są Firmy i firmy.
UsuńNo tak, najlepiej milczeć w takiej sytuacji.. A możliwe, że wystarczyłoby jakieś oficjalne "przepraszam" :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że zawsze i każdą sytuację da się załagodzić lub rozwiązać ;)
Usuńja bym nie anulowala reklamacji na poczcie, ale to moja opinia:) Ogolnie jak widac obsluga gdzieniegdzie swiadczy o calej firmie
OdpowiedzUsuńKochana, mydełko się znalazło, więc reklamacja była już bezpodstawna i w tym wypadku poprosiłam o wyjaśnienie okoliczności zaginięcia mydełka.
UsuńJak widać obsługa klienta jest kluczowa w sprzedaży przez internet ;)
Czytam tę całą historię i aż wierzyć się nie chce, że człowiek o takim podejściu i takiej kulturze osobistej pracuje w firmie, która chce się kojarzyć z ekologią, z byciem fair...
OdpowiedzUsuńBle!
Tym jednym trzyliterowym słowem określam postępowanie sklepu...
aferami Polska stoi :) ale popieram Cię , przeciez to wszystko możnabyło dogadać i obeszło by się bez nieprzyjemności
OdpowiedzUsuńdobrze, że zadziałałaś i nie dałaś się zastraszyć, a firma... no cóż bardzo kiepsko wypada.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie sprawy do końca! :)
OdpowiedzUsuńmasakra, nadrobiłam zaległości z poprzednimi notkami na ten temat i jestem w ciężkim szoku jacy ludzie żyją w naszym kraju! mam nadzieje że wszystko się zakończy jak najszybciej i dostaniesz chociaż głupie "przepraszam" :|
OdpowiedzUsuńOby wszystko się już dobrze rozwiązało :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że wszystko się dobrze skończy. Super że o tym napisałaś, gratuluję odwagi :) To jest szczyt bezczelność zachować się w ten sposób i obrażać bezpodstawnie kogoś o kradzież i jeszcze grozić sądami ? No to jest nie do pomyślenia... Cieszę się że nie mam z nimi nic wspólnego i na prawdę wole robić zakupy w innych sprawdzonych przeze mnie sklepach internetowych gdzie klient czy bloger jest traktowany jak człowiek a nie jak złodziej.
OdpowiedzUsuńNie daj się i trzymaj tak dalej :) Jestem z Tobą całym sercem, i będę wspierać :)
Gratuluję wytrwałości w tym procesie, mnie pewnie nerwy poniosłyby totalnie. Dobrze, że masz dowód na to, że wina była ewidentnie po ich stronie. I słusznie narobili sobie antyreklamy:)
OdpowiedzUsuńWiesz że ostatnio miałam do Ciebie pisać jak tam sprawa się potoczyła ! Bardzo dobrze że tak wyszło ! Tylko szkoda Twoich nerwów !!
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem mówiąc ! Jesteś z Białegostoku i się nie chwalisz ? Dlaczego my jeszcze nie byłyśmy na kawie !! Ja się pytam !! :D
Domyślam się, że pan wysyłkowy raczej się już nie odezwie, bo w sumie nie ma po co. Wyraźnie widać, że masz rację, a jemu najwidoczniej skończyły się argumenty. Oby to był koniec tej afery, bo już wystarczająco się pewnie nadenerwowałaś, a jak wiadomo nerwy pięknu szkodzą ;D
OdpowiedzUsuńOj tak, szkodzą ;)
UsuńBrak słów:/
OdpowiedzUsuńPewnie Panu wysyłkowemu zrobiło się głupio, że się nie odzywa, albo został zwolniony :P Nie fajne jest takie oskarżanie kogoś bezpodstawnie, ale jak widać wszystko się wyjaśniło.
OdpowiedzUsuńDo mnie wczoraj zadzwoniła Pani ze Streetcom, że firma z kampanii GineIntima skarży się, że napisałam negatywną opinię o ich żelu do higieny intymnej :P Napisałam, ze zawiera PEG, ale to nie jest ten zły PEG. To powiedziałam, że sprawdzę i jak coś to poprawię to, ale w innej części kłamać nie będę, że czułam dyskomfort, i tak jak właśnie napisałaś dopisałam, że to, że u mnie się nie sprawdził, to nie znaczy, ze u kogoś innego się nie sprawdzi :) Ciekawe czy to im wystarczy czy dalej będą się czepiać :)
Trzeba było dać siostrze, albo mamie do wypróbowania - może one nie odczułyby tego 'dyskomfortu'. Nie każdy kosmetyk jest dla każdego - nie oszukujmy się ;)
UsuńW sumie niby mogłam, ale jakoś nie pomyślałam, żeby jej specjalnie zawozić. Ja wiem, że nie każdy jest dla każdego, no ale wkurza mnie coś takiego jak babka mi mówi, że skoro dostajemy te kosmetyki to opinie mają być pozytywne, bo jeśli nie to mogę zrezygnować z akcji. No to sory :/
UsuńAle czy Ty podpisywałaś jakąś deklarację dotyczącą pozytywnej opinii? Jeśli nie, to nie będziesz przecież kłamać - a co jeśli Twoje czytelniczki kupiłyby produkt, który wg. Ciebie jest 'AH I OH', a okazałoby się, że to bubel jakich mało?
UsuńTo była akcja przez Streetcom, więc nie wiem jak to tam dokładnie jest. Nic dodatkowego tam nie podpisywałam. Dlatego ja babce powiedziałam, że nie będę kłamać :)
UsuńNajlepiej nastraszyć i olać!!!
OdpowiedzUsuńna prawdę pełen profesjonalizm, niektóre firmy niestety nie zwracają uwagi na kulturę pracowników i to jak się zachowują w stosunku do klienta.
porażka i tyle. Tylko powodzenia życzyć firmie z takim wzorowym pracownikiem!!!
Odpowiednia obsługa klienta to podstawa dobrej współpracy. Ba, zwykłych zakupów. Przecież jeżeli jestem zwykłym konsumentem i kupuję produkty tylko dla siebie to jeżeli nie będę profesjonalnie potraktowana, to więcej zakupów w takim sklepie nie zrobię, prawda?
OdpowiedzUsuńMasz w swoich działaniach moje pełne wsparcie i bardzo Cię podziwiam, że się nie dałas. Tak trzymaj!
Dziękuję za ciepłe słowa :)
UsuńDobrze, że to wszystko tak się skończyło :).
OdpowiedzUsuńhahaha, jakaś masakra! Jak dla mnie ten PAN powinien stracić pracę! Zero profesjonalizmu! Zero kompetencji!
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że ujawniłaś wszystkie szczegóły tej "współpracy". Przestrzeże to wiele blogerek :)
Mam nadzieję, że Panu Wysyłkowemu 'oczy się otworzą' na pewne sprawy ;)
UsuńPodziwiam Twoją determinację, a wszystko z powodu można by powiedzieć "głupiego mydła"... . Przeczytałam wszystkie posty o tej aferze i zgadzam się z każdym Twoim zdaniem. Dałaś radę! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania ;)
UsuńSuper, że już w sumie po sprawie :)
OdpowiedzUsuńNo to Pan wysyłkowy będzie miał teraz ciężko w firmie po takim zamieszaniu, jakie zrobił, haha <33 :*
OdpowiedzUsuńNo to trochę się Pan Wysyłkowy zdziwił ;D Pewnie teraz troszkę mu głupio. Gratuluję determinacji i silnej woli walki o swoje zdanie!
OdpowiedzUsuńK&E
Miejmy nadzieję, że na tym sprawa się zakończyła i nie będziesz musiała więcej szarpać sobie nerwów. Gratuluję, że przez cały ten czas potrafiłaś zachować spokój, podejść do sprawy na spokojnie, kulturalnie i racjonalnie. Nie jest to łatwe, choć zapewne jako nauczyciel masz już to opanowane:)
OdpowiedzUsuńten Pan wysyłkowy to jakiś psychiczny człowiek ! mam nadzieje że wyniesie on jakieś konsekwencje, że tyle nerwów Cie to kosztowało
OdpowiedzUsuńoby się więcej podobna kwestia nie zdarzyła nikomu z nas.. ps zaraz polubię i sponsora zagapienie :D :*
OdpowiedzUsuńCo za historia...
OdpowiedzUsuńOby wszystko się dobrze rozwiązało :/
OdpowiedzUsuńTeraz powinien Cię przepraszać ;/
OdpowiedzUsuńNie sądzę by ten mężczyzna 'miał jaja' by to zrobić ;)
Usuńśmiechu warte, na prawdę, przykre, że tak Cię potraktowali;/
OdpowiedzUsuńPan wysyłkowy od razu zadziałał jako dział antymarketingowy.
OdpowiedzUsuńBrawo dla Ciebie, że tak wszystko skrupulatnie wyjaśniłaś.
No to się panisko zawiodło, jeszcze mi się takie coś nie trafiło na szczęście, już bym mu dała ,,złodziejkę". :/
OdpowiedzUsuńkopa mu zasadzić!
UsuńSzkoda nogi :P
UsuńKażdy zawód ma swoje plusy i minusy tak jak i blogowanie. Przykre, że tak nieprofesjonalne podejście pokazała firma... Życzę Ci więcej profesjonalistów na Twojej drodze, z kórymi współpraca będzie czystą przyjemnością :*
OdpowiedzUsuńBardzo profesjonalnie wszystko załatwiłaś. Post świetnie napisany, brawo! Oby była to już ostatnia przykra sytuacja.
OdpowiedzUsuńDokładnie! :-)
UsuńTo niezła historia, dobrze że tak postąpiłaś, nikt nie ma prawa nikogo straszyc, jak wina nie nasza ;/
OdpowiedzUsuńPan Wysyłkowy zrobił naprawdę świetną reklamę firmie. Oj, premii za to raczej nie dostanie. Dobrze, że nie dałaś mu się zastraszyć. Brak mi słów po prostu. Człowiek, który pracuje z innymi ludźmi, powinien mieć chociaż minimum kultury.
OdpowiedzUsuńTeż czasem mam dość współprac ale takie chamstwo to szczyt wszystkiego.
OdpowiedzUsuńNie wesoła sytuacja Cię spotkała... Ale dobrze, że się nie dałaś nastraszyć. Co to za człowiek, eh.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Co za świństwo!!
OdpowiedzUsuńNo nie mogę! Co za sytuacja. Najwazniejsze,że nie dałaś się zastraszyć.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to nie dać się zastraszyć. Jesteś mądrą dziewczyną :)
OdpowiedzUsuńOby nigdy nie przytrafiła Ci się taka sytuacja. Wysyłkowy statystyki podnosi - przynajmniej taki z niego pożytek.
OdpowiedzUsuńAch te dzisiejsze czasy - wszystko jak najtańszym kosztem chcą załatwić... Przecież wysyłka w porządnej kopercie jako paczka to niewielki koszt. Mam nadzieję, że ta sprawa zakończy się dla Ciebie pozytywnie :)
OdpowiedzUsuń