Glinką w twarz!
Wciąż odkrywam nowości dostępne w znanym sklepie Skarby Syberii. Tak szczerze pisząc, to ciężko mi oderwać od niego wzroku - jest tam tyle wspaniałych kosmetyków, które chciałabym wypróbować, że aż 'niebezpiecznie' jest tam zaglądać :) Dzisiaj chciałabym pokazać Wam glinkę... będzie to nie lada gratka dla fanów maseczek... ;)
Glinka Chińska Różowa Himalajska z Ekstraktem Złotego Korzenia
Unikalna kombinacja leczniczych właściwości różowej glinki i wyciągu ze
złotego korzenia, stworzona na podstawie starych receptur himalajskich
Uzdrowicieli, stanowi bardzo uniwersalny kosmetyk leczniczy dla skóry
twarzy i ciała.
Himalajska różowa glinka stymuluje regenerację komórek skóry,
zapobiega powstawaniu zmarszczek i przebarwień, utrzymuje nawilżenie
skóry, dzięki czemu zyskuje ona młody i zdrowy wygląd. Wyciąg ze złotego
korzenia posiada silny efekt tonizujący i odmładzający, łagodzi skórę i
dostarcza składników odżywczych. Regularne stosowanie różowej,
leczniczej glinki himalajskiej nadaje skórze miękkość i gładkość.
CENA: 9,90ZŁ
MOJA OPINIA:
Pierwsza rzecz jaka mnie zaskoczyła, to był fakt iż glinka zapakowana jest w 2 woreczki - bardzo dobrze pomyślane! Druga niespodzianka to była jej ilość - nie spodziewałam się aż takiej ilości glinki! Ten słoiczek z proszkiem to jedno opakowanie. Bardzo dużo produktu. Jestem fanką wszelakich rodzajów glinek - bardzo dobrze mi służą i za to je uwielbiam. Różowej Himalajskiej jeszcze nie miałam, więc 'przygoda' była bardzo intrygująca. Rozrabianie glinki jest banalnie proste, wystarczy dodać płyn/wodę i gotowe. Rozprowadzałam ją na twarzy za pomocą feralnego pędzla NO NAME - chociaż do tego się przydał. Zmywanie glinek nie należy do najłatwiejszych, ale to dotyczy każdej z nich. Poza tym, jej działanie rekompensuje ten niewielki mankament. Moja twarz po zmyciu glinki himalajskiej była nieskazitelnie gładka i wyraźnie 'odmłodzona'. Przebarwienia rozjaśnione, pory oczyszczone, a skóra pozostała nawilżona i 'gotowa' na przyjęcie kremu odżywczego. Cały zabieg 'glinkowania' jest bardzo przyjemny, a działanie wspaniałe. Cena jest bardzo zachęcająca, tylko 9.90zł! Polecam!
A Wy jakie glinki lubicie?
Ja też bardzo lubię wszelakie glinki, chociaż czasami ich zmywanie wcale nie relaksuje hehe. Cena zachęca:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki !! I fakt zmywanie nie należy do najprzyjemniejszych ;D ja ogólnie nie lubię maseczek zmywać ;D
OdpowiedzUsuńwypróbuje tą glinkę., moja przyjaciółka ma ją w swoim sklepie stacjonarnie.
OdpowiedzUsuńGlinki do mnie w ogóle nie przemawiają ;p
OdpowiedzUsuńNie miałam tej glinki :) W sumie to mam tylko białą z kozim mlekiem i miodem. Jest świetna to skóry suchej i wrażliwej :)
OdpowiedzUsuńNa razie to zapoznaję się z glinkami. Opisana przez Ciebie nie ukrywam, że mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńuwielbiam glinki! :)
OdpowiedzUsuńZe względu na naczynka od dłuższego czasu przymierzam się do wypróbowania różowej glinki. Czuję, że moja skóra ją polubi :)
OdpowiedzUsuńJuż ją pokochałam ! :) Chociaż wolę maski, które zastygają na twarzy i tworzą warstwę do ściągnięcia, a nie do zmycia ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://grudzienpaulina.blogspot.com/
Ja najbardziej lubię białą, różowej nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńMam odsypkę różowej, ciekawe jak się u mnie sprawdzi :D
OdpowiedzUsuńale masz ciekawe widoki z balkonu ;) (to balkon?)
OdpowiedzUsuńTak, to jest widok z mojego balkonu :)
UsuńJestem ciekawa czy coś Ci kiedyś spadło podczas robienia zdjęć :D
UsuńUwielbiam glinki i ta też mnie ogromnie kusi, a Twój opis jeszcze mnie zachęcił, więc myślę, że niedługo pojawi się i w moim domu :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię glinki, ta kusi :)
OdpowiedzUsuńglinki polubiłam od pierwszego użycia, a na tą mam wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki, zieloną mam na wykończeniu a teraz w kolejce czeka czerwona ;)
OdpowiedzUsuńużywałam tylko zieloną ;)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :)
Pozdrawiam,
Anru
Na mnie czeka do testowania glinka niebieska, ale jeszcze jej ie stosowałam. Mam też maseczkę kaolinową, którą absolutnie uwielbiam. Pięknie łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia. Ale zmywanie to pewne wyzwanie, to prawda :)
OdpowiedzUsuńNie mam zbyt pokaźnego zapasu glinek, ale tą bym chętnie przygarnęła :) pierwszy raz widzę :)
OdpowiedzUsuńRadi
Sama posiadam jedną glinkę, ale jeszcze ani razu jej nie użyłam.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jakby u mnie spisała się powyższa glinka różowa :)
Uwielbiam glinki - polubiłam się z białą, zieloną, różową i czarną :D Jeszcze się zakumpluję z czerwoną, niebieską i żółtą w swoim czasie.
OdpowiedzUsuń